niedziela, 23 lutego 2014

"Donnie Darko" jako film superbohaterski.



Grzmot. Odgłosy przyrody nie zakłócane miejskim hałasem. Kamera niespieszną panoramą przesuwa się w lewo ukazując bezkresne pustkowie. Poprzez krzaki i drzewa widzimy w oddali piętrzące się góry. W końcu nasz wzrok zatrzymuje się na chłopcu leżącym na środku drogi. Budzi się, wstaje, spogląda w dal. Z nieco cwaniackim uśmiechem odwraca się, po czym schodzi z kadru by za chwilę przy dźwiękach towarzyszącej scenie muzyki zjechać rowerem w dół - do miasteczka.


-
„Donnie Darko”? Co to za imię, do cholery? Brzmi jak jakiś super-bohater lub coś takiego.
- A czemu myślisz, że nim nie jestem?


Świat Donnie'go to świat upadłych wartości. Na błoniach szkoły zamiast posągu słynnego naukowca stoi wielka rzeźba psa. Symbol mądrości zastąpiony przez metaforę zwierzęcego instynktu. Wszystko jest tu albo dobre, albo złe - nic ponad to. Nie ma kolorów. Świat jest, według mieszkańców tego mikrokosmosu, czarno-biały. Ostoją moralności jest pedofil a książki Grahama Green'a szerzą zgrozę wśród pedagogów niczym występy Marilyna Mansona. Do tego świata przybywa on - superbohater. Zrodzony przez górę, niczym Zaratustra schodzi do ludzi by dać im nadzieję. Niszczy zastany porządek by uczynić miasteczko choć odrobinę lepszym miejscem.

- Destrukcja jest formą tworzenia.

Jednak jak to rozumieć? Czyż nie jest prościej żyć w świecie zerojedynkowym, gdzie każdy czyn ma tylko jeden wymiar? Donnie jest nietypowym superbohaterem. On nie próbuję uczynić świata łatwiejszym i bardziej zrozumiałym. Donnie odziera pocztówkowe uniwersum z zakłamania i jaskrawości. On stwarza rzeczywistość. Daje ludziom prawdę pomimo jej ciężaru. Bo dla Donnie'go prawda jest najwyższą wartością.

- Jak się czujesz, mając wariata za swojego syna?
- Wspaniale.


Pod koniec filmu Donnie wraca z powrotem na górę, z której zjechał w pierwszych scenach. Jest to swoista klamra akcentująca heroiczny wymiar bohatera. Jak Chrystus zszedł na ziemię by dać ludziom nadzieję. Czy Donnie mógł nie wykonać swojej ziemskiej misji? Co by się stało, gdyby Gretchen żyła? Czy nasz bohater, odnalazłszy miłość, nie pokusił by się o pozostanie na ziemi? Czy czegoś wam to nie przypomina? A co z Frankiem, dwumetrowym królikiem? Czy był on postacią pozytywną czy negatywną? I czy to przypadek, że podczas pobytu w kinie razem z Gretchen i Frankiem wyświetlano w tym samym czasie "Martwe zło" oraz "Ostatnie kuszenie Chrystusa"? Nie sądzę.

- Dlaczego nosisz ten głupi strój człowieka?

"Donnie Darko" nie jest filmem o podróżach w czasie. Nie jest też filmem o obłąkanym chłopcu, śniącym swój ostatni w życiu sen. Jest za to wariacją na temat filmów o superbohaterach, w której tematy samotności, dojrzewania, miłości i śmierci zostały połączone w niecodzienny, niezwykle klimatyczny sposób. Jest filmem o wartości prawdy i miłości. W kinie, wbrew pozorom, fabuła jest tylko pretekstem, o czym przekonywali niejednokrotnie najwięksi w tej dziedzinie sztuki.  Warto odłożyć niepotrzebne spekulacje apropo zawiłości scenariusza i popatrzeć na ten film z szerszej perspektywy, a wtedy stanie się dla nas czymś znacznie więcej niż kolejną historyjką do opowiedzenia.


- Poznałem nowego przyjaciela.
- Prawdziwego czy wymyślonego?
- Wymyślonego.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz