czwartek, 27 lutego 2014

"True Detective" a język filmowy.



Jedna z najlepszych i najważniejszych już scen w historii telewizji. I to nie tylko ze względu na wykonanie (6 min na jednym ujęciu) ale na to co się w niej dzieje. To jest analiza postaci Cohle'a. Czasami w filmach fabularnych, przeważnie na samym początku, jest krótka scena służąca albo analizie głównej postaci, albo niejako streszczająca ideę filmu. Przykłady można by mnożyć. W telewizji ten zabieg również jest (coraz częściej) stosowany - ale nie w taki sposób jak w "True Detective"! Koniec czwartego odcinka, jedyna scena akcji (jak na razie), która mówi nam wszystko nie tylko o serialu, ale także o bohaterze. To się nazywa rasowa reżyseria!

środa, 26 lutego 2014

"True Detective" - american crime story.



Co łączy Thomasa Ligottie'go, amerykańskiego pisarza grozy, którego proza porównywana jest z dorobkiem Lovecrafta a nawet Kafki, i rumuńskiego filozofa Emila Cioran'a, teoretyka twardego nihilizmu? Odpowiedź brzmi: Nic Pizzolatto - twórca i główny pomysłodawca kryminalnego serialu "True Detective" produkowanego pod sztandarem stacji HBO. Pizzolatto podaje wyżej wymienionych panów jako swoje główne źródła inspiracji, a ich echa pobrzmiewają głośno w kolejnych odcinkach historii. Ale zacznijmy od początku.

niedziela, 23 lutego 2014

"Zagubiona autostrada" jako fuga psychogenna.



David Lynch przygotowując się do napisania i nakręcenia "Zagubionej autostrady" interesował się procesem O. J. Simpsona, futbolisty amerykańskiego, podejrzewanego o zamordowanie swojej byłej żony oraz jej kochanka. Lyncha szczególnie dziwiło jak człowiek, któremu zarzucano podobne czyny, może po procesie swobodnie pograć w golfa, uśmiechając się i doskonale bawiąc. Trafił wtedy na termin psychologiczny o nazwie "fuga psychogenna". Opisywał on sytuację, w której umysł oszukuje sam siebie by uciec przed jakimś okropnym wspomnieniem. Dla reżysera był to punk wyjścia.

"Donnie Darko" jako film superbohaterski.



Grzmot. Odgłosy przyrody nie zakłócane miejskim hałasem. Kamera niespieszną panoramą przesuwa się w lewo ukazując bezkresne pustkowie. Poprzez krzaki i drzewa widzimy w oddali piętrzące się góry. W końcu nasz wzrok zatrzymuje się na chłopcu leżącym na środku drogi. Budzi się, wstaje, spogląda w dal. Z nieco cwaniackim uśmiechem odwraca się, po czym schodzi z kadru by za chwilę przy dźwiękach towarzyszącej scenie muzyki zjechać rowerem w dół - do miasteczka.