sobota, 13 września 2014

W obronie brodatych dzieciaków - "Bliskie spotkania trzeciego stopnia"

Kino Nowej Przygody – termin filmoznawczy utworzony przez Jerzego Płażewskiego na określenie ożywienia i odnowienia filmu przygodowego, jakie zapanowało w kinie amerykańskim w drugiej połowie lat 70. XX wieku, po premierze Gwiezdnych Wojen i Bliskich spotkań trzeciego stopnia, prowadząc do powstania wielu wysokobudżetowych widowisk przeznaczonych dla szerokiej publiczności.

Kocham kino nowej przygody. Dla mnie to czysta, niezmącona niczym magia kina. Serie takie jak Indiana Jones czy Powrót do przyszłości od lat niezmiennie hipnotyzują mnie przed ekranem przynajmniej raz do roku. Uwielbiam napierdzielać się mieczami świetlnymi, szukać świętego Graal'a czy przemieszczać się w czasie z Martym McFly'em przy dźwiękach Huey Levis and The News. Dziwnie się więc poczułem słysząc z ust jednego z moich mistrzów określenie "degenerat kina" skierowane w stronę Stevena Spielberga. No bo co, do cholery, "Hodor" chce od filmów Spielberga? Że mało ambitne? Że nie poruszają życiowych prawd filozofii wschodu? A może "Hodor" nie patrzy na to tak, jak trzeba? Czy na pewno w tych filmach nie ma nic ciekawego? Czy są to tylko efektowne historyjki dla ubogich intelektem? Popatrzmy na moje ulubione "Bliskie spotkania trzeciego stopnia". Mogą być spoilery. Jedziem!

środa, 10 września 2014

Dick na ekranie - "Przez ciemne zwierciadło" Richarda Linklatera

Tak mnie naszło dzisiaj, żeby opowiedzieć wam o filmie nie doskonałym, może nawet nie bardzo dobrym ale niesamowicie dla mnie ważnym. Nie będzie to recenzja ani artykuł, ale takie pogaduchy do poduchy. Posłuchajcie!

Pamiętam to jak dziś. Byłem chyba w pierwszej albo drugiej klasie szkoły średniej. Zepsuł mi się komputer, a że sam nie potrafiłem go naprawić (bo przecież byłem w klasie informatycznej), musiałem czekać, aż ktoś mnie wyręczy. Nie zdawałem sobie sprawy, że będzie trwało to ponad pół roku (!). Na filmy więc musiałem polować w telewizji.  Nie miałem kablówki ani nic z tych rzeczy, zadowolić mnie więc musiały cztery podstawowe, ogólnodostępne  kanały. To wtedy zapoznałem się z cotygodniową ramówką i już wiedziałem, że we wtorki o 23:00 TVP2 emituje wszelakie slashery (mój pierwszy seans "Krzyku" Wesa Cravena ; spece puścili część pierwszą i trzecią, drugiej nie), Polsat w granicach południa raczy widzów tandetnymi filmami młodzieżowymi (ileż ja tego obejrzałem!) a Shwarzenegger na zmianę ze Stallone tłuką mordy nakrapianym zbirom o 20:40 w TVN'owskim Superkinie. Oczywiście średnio mi to wystarczało. Na całe szczęście rodzice postanowili zainwestować w odtwarzacz DVD. Na drugi dzień w szkole pożyczyłem od kolegi zestaw świeżo nagranych płyt DVD , odpaliłem pierwszą z góry i trafiłem na film o tytule "Przez ciemne zwierciadło".


wtorek, 9 września 2014

Poezja z wyprzedaży - mini-recenzja "Pozostawionych".

Damon Lindelof decydując się na produkcję "Pozostawionych" miał zapewne na uwadze domknięcie pewnej klamry. Jego najsłynniejszym jak dotąd projektem byli "Zagubieni", a to zdaje się mówić samo przez się. Nie byłem fanem "Lostów" i do tej pory nie rozumiem fenomenu tego serialu, więc wyłowienie smaczków i możliwych powiązań obu projektów Lindelofa pozostawiam innym. Ja skupie się na "Pozostawionych". Wiem, że historia opiera się na książce Perrotty, ale oceniam serial a nie książkę.

poniedziałek, 1 września 2014

Polański o Polańskim


Gdybym miał wybrać swojego ulubionego reżysera filmowego długo bym się zastanawiał aż w końcu doszedł bym do wniosku, że jest nim Roman Polański. W jego filmach odnajduję wszystko to co lubię najbardziej: Kafkowska atmosfera osaczenia i niepokoju, gra otoczeniem i przedmiotami, dwuznaczność niemal każdej sytuacji, przenikliwa ironia, absolutnie genialne poczucie humoru a wszystko to w ramach dopiętego na ostatni guzik, niezwykle przemyślanego scenariusza. Kilka dni temu Polański obchodził swoje 81 (!) urodziny, myślę więc, że to dobra okazja do skrobnięcia kilku zdań o moim faworycie. Napisano już tomy, więc nie ma sensu produkować się nad wspaniałością "Chinatown" czy Trylogii Apartamentowej. Chciałbym jednak zaznaczyć kilka ciekawych, wydaje mi się, rzeczy a propos ostatniego filmu reżysera, "Wenus w futrze" a także "Autora Widmo". Notkę nazywam "Polański o Polańskim" nie bez powodu. Obydwa filmy to opowieść reżysera o samym sobie.