środa, 29 października 2014

Halloween - niezbędnik kinomana.

Halloween tuż, tuż. Żaden rasowy kinoman nie wyobraża sobie tego dnia bez odpowiedniej dawki gęsiej skórki. Jak zapewne wielu, co roku odświeżałem w kółko te same klasyczne pozycje, bo horror, jak wiadomo, nie jest gatunkiem obfitym w arcydzieła. Co obejrzę w tym roku? Jeszcze nie wiem. Ale za to wiem, co obejrzycie Wy. Poniżej lista pięciu najlepszych, a jednocześnie mało znanych horrorów tego wieku. Według autora, oczywiście. Wszystkie zajawki fabularne pochodzą z filmwebu.



 "Najście" (2007) reż. Alexandre Bustillo, Julien Maury


Francuski horror gore. Ale uwaga - jest to jedyny przykład gore, które autentycznie straszy. "Sarah będąc w ciąży ulega wypadkowi samochodowemu, w którym ginie jej partner, Matthew. Kilka miesięcy później dziewczyna wciąż zmaga się z niedawną stratą i skupia swą uwagę na mającym się narodzić dziecku. W noc przed planowym porodem do drzwi jej domu puka tajemnicza kobieta, która zdaje się znać Sarah. Niedługo potem rozpoczyna się krwawy koszmar..." Gęsty klimat, który można by ciąć nożem, wspaniała Beatrice Dalle, przepiękne, utrzymane w ciemnej, lecz ciepłej tonacji zdjęcia, oraz krwawa łaźnia w wykonaniu głównych bohaterek. Pierwsze kilkanaście minut to mistrzowskie operowanie atmosferą tajemnicy i niepokoju. Według mnie - strasznie dobry. Według znajomych - straszne gówno.

"Dom diabła"
(2009) reż. Ti West

"Studentka college'u Samantha Hughes podejmuje się pracy opiekunki do dziecka. Wkrótce okazuje się, że wyznaczone jej obowiązki są cokolwiek dziwne, a wieczór ich wykonywania pokrywa się z pełnym zaćmieniem księżyca. Niecodzienne okoliczności skrywają jednak jak najbardziej realny koszmar... " To już coś całkowicie innego. Cały geniusz filmu West'a polega na operowaniu nastrojem. Ktoś mógłby powiedzieć, że przez 80% filmu nie dzieje się kompletnie nic, ale tak naprawdę dzieje się tam dosłownie wszystko. Niesamowicie nastrojowy i klimatyczny, a muzyki Jeffa Grace'a będziecie słuchać jeszcze długo po seansie. No i dom, w którym chciałbym zamieszkać od zaraz!

"Puls"
(2001) reż. Kiyoshi Kurosawa

Tym razem film z Japonii. "Rozpoczyna się dość niezwykle. Jeden z pracowników firmy ogrodniczej nie pojawił się od paru dni w pracy. Do jego mieszkania postanawia zajrzeć jego koleżanka z pracy. Zastaje go w mieszkaniu i zabiera z jego komputera pewną dyskietką z danymi. Jednak kiedy znowu przychodzi do pokoju. Okazuje się, że jej kolega zniknął. Zamiast tego na ścianie jest dziwna, czarna plama w kształcie człowieka... " "Puls" jest czymś więcej niż zwykłym filmem grozy. Przede wszystkim ma on mocne zacięcie socjologiczne i analityczne. Są momenty, które na prawdę mogą wystraszyć, jest wszystko to, co dobry horror mieć powinien, a jednocześnie wymaga od widza pewnej uwagi, skupienia i umiejętności odbioru. Genialny, jednak zdecydowanie nie dla każdego.

"Krwawa uczta"
(2005) reż. John Gulager


"Akcja toczy się w przydrożnym barze na amerykańskiej pustyni. Grupa ludzi spędza typowy wieczór, jednak szybko okazuje się, że będzie on inny niż wszystkie, a dla niektórych może być ostatnim. Otóż do baru nagle przybywa pewien zakrwawiony mężczyzna przynoszący tragiczne wieści. Okazuje się, że w pobliżu grasuje grupa demonicznych stworzeń. Gdy potwory docierają do baru rozpoczyna się walka na śmierć i życie. Przetrwają tylko najsprytniejsi...czy aby na pewno?" Film Gulagera to przede wszystkim genialny pastisz na typowe kino "who's next?!". Pastisz brutalny i zupełnie nieprzewydywalny. Trochę strasznie, ale przede wszystkim strasznie śmiesznie. W sam raz na lajtowy wieczór Halloween. Jeśli spodoba się jedynka, polecam całą trylogię. Finał niszczy.

"Berberian Sound Studio"
(2012) reż. Peter Strickland

"Brytyjski inżynier dźwięku wpada w pogłębiającą się paranoję podczas prac nad efektami do włoskiego horroru." Prawdopodobnie najambitniejszy z całej piątki. Ktoś napisał, że ten film mógłby nakręcić młody Polański. Nic dodać, nic ująć. "Berberian..." to nie tylko wspaniały hołd dla giallo, ale małe, samoistne arcydzieło dreszczowca na pograniczu horroru. Dodatkowo mała lekcja, jak pracuje spec od dźwięków w filmie.

To by było na tyle. Są to tytuły specyficzne, nie każdemu przypadną do gustu. Jeśli jednak macie ochotę odpocząć na kilka godzin od "Egzorcysty" czy "Piątku 13-tego", są to filmy, które będą ciekawą odmianą w typowym, Halloween'owym repertuarze. Happy Halloween!



1 komentarz:

  1. Miałam się za znawce horrorów, a tu tyle nowości! Widziałam jedynie jedną pozycję,a już myślałam, że nie znajdzie się film, którego nie przerobiłam. Będzie co oglądać:) Dzięki wielkie!

    OdpowiedzUsuń